31 grudnia 2012

Jaki był ten rok?

No i co? Koniec! Ledwie się na dobre zaczął, już się kończy. Jaki był ten rok? Dla mnie dość trudny. Rok podejmowania ważnych decyzji, ryzyka, weryfikacji pewnych poglądów, zmiany podejścia do niektórych osób i spraw.

Był to rok podejmowania wyzwań, pełen twórczych działań, aktywności na różnych polach. Był to także rok nieustającej zabawy, wygłupów, radości, chociaż bywały w tym wszystkim chwile wielkiego smutku. Czego można pragnąć w Nowym Roku? Aby nie był gorszy od poprzedniego! Tego Wam i sobie życzę!


28 grudnia 2012

Wycieczka do Paryża

Święta, święta i po świętach. I w sumie bardzo dobrze, bo już się zaczynałam obawiać o swoją wątrobę.
Dziś zaprezentuję pracę, która powstała kilka tygodni temu. Zamówienie trzeba było zrealizować w tempie ekspresowym i, o dziwo, udało mi się to bez większych problemów. Album to prezent dla pewnego pana, toteż zastosowałam nieco stonowaną kolorystykę. Zrezygnowałam też z wyrazistych, wypukłych ozdób.

Ze zdjęć spogląda uśmiechnięta twarz osoby, której już z nami nie ma. Wiecznego anarchisty, który żył i odszedł tak, jak chciał. Już nie posłuchamy razem piosenek Edith Piaf ani utworów kapeli Przejebane i tych chwil będzie mi bardzo brakowało.



No, cóż, zapraszam na wycieczkę do Paryża:

22 grudnia 2012

Kto by się spodziewał?

Zapewne niewielu się spodziewało, że koniec świata jednak nie nastąpi. A tu - niespodzianka! Rad nie rad trzeba było wydać dziś pieniądze na świąteczne zakupy. Dobra strona tej sytuacji jest taka, że w końcu można porzucić stylistykę okołoświąteczną.

Korzystając z okazji, że nic mi się nie chce robić, wrzucam fotki pudełka, które w ostatnich dniach zamówiono w pracowni. Pudełko wymiarami nie różni się od zaprezentowanego w moim kursie "Pudełko na fotografie", oprócz tego, że po wewnętrznej stronie przykrywki znajduje się ramka na zdjęcie. Wnętrze pudełka mają wypełnić słodycze.


Całość prezentuje się następująco:

20 grudnia 2012

Pod koniec nawet zaczęło mi się podobać

Sezon kartek świątecznych 2012 mogę uznać za zamknięty, jak się cieszę! Ostatnie kartki "zjechały z taśmy" właśnie dzisiaj. Powiem Wam w sekrecie, że pod koniec nawet zaczęło mi się podobać ich tworzenie, zwłaszcza ścinkowe choinki przypadły mi do gustu.

Udało mi się też wykorzystać prawie wszystkie ścinki z papierów świątecznych, gromadzone od dwóch sezonów.


Teraz przyszła pora na kolejne wyzwania! Na dniach nowy harmonogram warsztatów, na które zapraszam do pracowni. A tymczasem świąteczne kartki:

13 grudnia 2012

Wycieczka wirtualna

Tak sobie właśnie pomyślałam, że zaproszę Was dzisiaj na wycieczkę po pracowni, choćby wirtualną. Oczywiście, jeśli ktoś ma ochotę, możliwość i czas, zapraszam na odwiedziny w realu.

 
Najważniejszy jest "magazyn" niezbędnych materiałów i narzędzi:


Półki wg mojego projektu, szuflady kryją narzędzia do cięcia, preparaty do malowania i werniksowania, wykrojniki i całe pokłady stempli. Najbardziej mnie cieszy porządek w papierach:

12 grudnia 2012

Daleko jeszcze do świąt?

Znowu seria z  kartkami świątecznymi. Porządki i planowanie wszystkiego odkładam na przyszły tydzień, bo weekend zapowiada się bardzo intensywnie.

Już w piątek warsztaty kartkowe i torebkowe w pracowni "Żywioły Ziemi" w Lublinie, na które serdecznie zapraszam w imieniu swoim, jak i właścicielki pracowni. W sobotę "Debata o miasteczkach" na Starym Mieście, a wieczorem "Metal Shock Wave 2012", to już w Radzyniu. W poniedziałek z kolei instaluję wystawę prac uczestników kończących się właśnie "Rękoczynów", otwarcie wieczorem.


No, cóż, tak to wygląda u mnie, nie tylko przed świętami. Ale, co Was będę zanudzać, zobaczcie nowe kartki:

10 grudnia 2012

Niemoc przedświąteczna

Armageddon nadciąga, znaczy czas zacząć planować przygotowania do świąt. Tradycyjnie mam jakąś niemoc przedświąteczną w zakresie sprzątania, zmywanie i tym podobnych dupereli - w chałupie wszystko leży odłogiem i czeka.

Za to zaczynam bić swoje rekordy, jeśli chodzi o ilość wykonywanych dziennie kartek. Jeszcze do niedawna zrobienie JEDNEJ zajmowało mi cały dzień! A tu niespodziewanie udaje się tę ilość znacznie zwielokrotnić. Dzisiejsze i sprzed weekendu:


6 grudnia 2012

Masa solna

To kolejna nowość w moim repertuarze artystycznym.

Prób i błędów było stosunkowo niewiele, a to dlatego, że zaprosiłam do zabawy znanego mi eksperta od masy solnej, a mianowicie Monikę, która bezboleśnie wprowadziła mnie w arkana tej techniki.


Ciastka ulepione, wysuszone, pozostaje jeszcze pokolorować, co w wolnych chwilach czynię.

5 grudnia 2012

Otworzyłam się

Tak więc otworzyłam się. Pracownia już działa, odwiedzili mnie pierwsi goście, działalność przyniosła pewne dochody, zdaje się, że wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku.

Do końca roku niedaleko, a z początkiem nowego oferta pracowni poszerzy się o nowe, ciekawe warsztaty, m.in. ceramikę.


A ja dziś pochwalę się nowymi kartkami świątecznymi. I tak to już chyba będzie przez najbliższe tygodnie, stylistyka okołoświąteczna. Kartki schodzą na bieżąco, zatem jeśli komuś któraś się spodoba, musi się nieco spieszyć.

29 listopada 2012

Przymiarka do nowej przestrzeni

Masa zajęć nie pozwala mi na dobre rozgościć się w pracowni i konkretnie zabrać się do roboty. Niemniej jednak dziś uszczknęłam sobie trochę czasu, aby co nieco się przymierzyć do nowej przestrzeni - czy wszystko do siebie i do mnie pasuje ;)

Najgorzej, jak człowiek źle się czuje w swoim miejscu pracy. Jeśli nie ma się ochoty spędzać czasu w jakimś miejscu, można zapomnieć o efektywnej, przynoszącej zadowolenie i korzyści pracy. Cóż mogę powiedzieć na temat dzisiejszego sprawdzianu? Jest nieźle! Atmosfera zdecydowanie sprzyja relaksowi. Jeden mankament, który odkryłam to nieco za wysoki stół. Albo krzesło za niskie. Do skorygowania bez problemu.


Tymczasem pokazuję moje dzisiejsze dokonania:

26 listopada 2012

To już jest koniec

...wiecznego przewracania całego mieszkania do góry nogami w poszukiwaniu tego akurat stempla czy kawałka papieru, przestawiania z kąta w kąt kilkudziesięciu pudełeczek, w celu dokopania się do tego z kwiatkami szydełkowymi, szukania z uporem wolnej powierzchni poziomej przez pozostałych domowników, niezbędnej do zrobienia sobie kanapki czy postawienia kubka z kawą.

To już minęło. Od dziś zaczyna się nowe życie. Pracownia wyłoniła się z niebytu i póki co, prezentuje się całkiem schludnie (chociaż jak zapewne się domyślacie, to raczej stan przejściowy). Na razie małe foto poglądowo-porównawcze, jak było i jak jest.



Przyszłość zapowiada się tak:

21 listopada 2012

Świąteczny klimat w pełni

To się nazywa zwyczajna złośliwość otoczenia! Z rana zauważyłam, że zapowiada się całkiem niezła pogoda, więc postanowiłam poświęcić nieco czasu na zrobienie zdjęć moim pracom. Niestety, jak się ogarnęłam z rzeczami "nie-do-odłożenia-na-później", słonęczną pogodę diabli wzięli i musiałam kombinować w tej kompletnej ciemnicy, co niestety widać na zdjęciach.

Cóż, nastrój świąteczny jak widać w pełni. W tym roku muszę skrupulatnie wszystko zaplanować, ponieważ Pan Małżonek zakomunikował mi, że na święta przyjedzie prawdopodobnie w Wigilię i dobrze będzie, jeśli rano. O! Więc tym razem wszystko na mojej głowie.


Ze świąt najbardziej cieszy się Sabina, dziś nawet odbyła się między nami rozmowa okołomikołajowa. Sabina snuje przypuszczenia:

19 listopada 2012

Pierwsze zmagania z nową techniką

Nadszedł w końcu czas na pierwszą odsłonę nowego kierunku w mojej twórczości. Są to zaledwie zaczątki, pierwsze próby zmagań z nową techniką, ale w głowie już kotłują się zalążki kolejnych projektów. Mam nadzieję wkrótce rzucić się w wir pracy, zwłaszcza, że materiał na dniach do mnie przyjedzie.


Tymczasem co chwila oglądam sobie i macam moje pierwsze, wykonane własnoręcznie naczynia!



14 listopada 2012

Jakby świątecznie

Wczoraj miałam dość hardcorowy dzień. Wiadro z farbą roztrzaskało mi się na ulicy. Niestety, na deszcz się nie zapowiadało, więc trzeba było to posprzątać. A farbę miałam nawet w torebce, w środku... Podobno cała ta akcja miała związek z tym, że wczoraj był 13-ty, niemniej jednak dziś postanowiłam wstrzymać się z malarskimi zapędami, chociaż czas pędzi nieubłaganie i zdecydowanie powinnam się z tym nieco sprawniej wyrabiać.

Póki co mam dla Was coś smacznego i świątecznego zarazem -  przepiśnik w co nieco zimowym klimacie. Ozdoby wykonane wg kursu na chipboardy, przypominają świąteczne ciasteczka. Jest też zawieszka w kształcie choinki.


Kolory za to może mało świąteczne, ale kto powiedeział, że mają być zawsze zielono-czerwono-złote?

11 listopada 2012

Zapraszam do udziału w konkursie

Pamiętacie ten wpis - LINK? Od tego czasu dużo się zmieniło. Długo to trwało i wymagało przewartościowania pewnych spraw w moim życiu. W końcu udało się podjąć decyzję - otwieram pracownię!

Nie tylko jako miejsce mojej pracy twórczej, ale przede wszystkim jako miejsce spotkań wszystkich kreatywnych ludzi z okolicy, którzy są fanami rękodzieła i wszelkich form spędzania czasu w sposób twórczy.
Póki co pochłaniają mnie kwestie remontowe, na dzień dzisiejszy sprawa przedstawia się tak:


a właściwie to nawet tak:


Plan jest taki, aby pracownia zaczęła pracę pełną parą wraz z początkiem nowego miesiąca.
Ale już dziś zapraszam do wspólnej zabawy, w której można wygrać fajną nagrodę. Co trzeba zrobić?

7 listopada 2012

Co nieco w temacie gwiazd

No, dobra, chyba się wkręciłam w te świąteczne klimaty. Chociaż jak to mówią "jedna jaskółka wiosny nie czyni". Ale po dzisiejszej scrapowej sesji coś tam w główce już kiełkuje odnośnie dalszego ciągu. Będzie co nieco w temacie gwiazd.

Dziś w formie zawieszek, czy to ozdoby na choinkę, czy jako świąteczna dekoracja okna. Są dwustronne, więc można je nawet  przyczepić do żyrandola.


Materiały dość pospolite - trochę falistej tektury, trochę farby, szary papier, nici, włóczka i guziki.

6 listopada 2012

Ozdobne wycinanki z tektury - kurs

Zgodnie z zapowiedzią, dziś zapraszam na kurs wykonywania ozdób z tektury, znanych pod nazwą chipboards.

Ja zazwyczaj wykorzystuję je do ozdobienia okładek notesów lub albumów (albo przepiśników), ale sądzę, że znajdzie się jeszcze sporo innych zastosowań dla tego rodzaju detali. Warto przed przystąpieniem do pracy zastanowić się nad przeznaczeniem naszych chipboardów, ponieważ to wskaże nam najwłaściwszy sposób wykończenia elementów.


Chipboards - jak wykonać?
Materiały i narzędzia:

5 listopada 2012

W przypływie dziwnej energii

Miewam czasami przypływ jakiejś dziwnej energii, tak mam niekiedy ochotę wziąć się do roboty, posprzątać, coś ugotować... wtedy siadam w fotelu, oddycham głęboko i czekam, aż mi przejdzie.

Bywa, że nie przechodzi. W takich chwilach szoruję do kuchni i tworzę, niekoniecznie z papieru, chociaż ideałem jest połączenie jednego z drugim. Taką możliwość daje na przykład praca nad przygotowaniem notatnika na przepisy kulinarne, zwanego zwyczajowo w świecie scrapbookerów "przepiśnikiem". W międzyczasie przygotuje się również obiad:



Przepiśniki ozdobiłam  kształtami wyciętymi z grubej tektury, a następnie pomalowanymi farbami. Jutro wrzucę kursik na wykonanie takich "chipboardów".

3 listopada 2012

Przedświąteczne eksperymenty

Czas płynie nieubłaganie i, rad nie rad, pora pomyśleć o nadciągających świętach. Jak już niejednokrotnie podkreślałam, niezbyt dobrze odnajduję się w tej świątecznej stylistyce. Tak mi to jakoś kiczem zalatuje.

Ale skoro jest okazja, to czemu nie wykorzystać jej na różnego rodzaju eksperymenty? Dziś eksperyment nr 1 - wory na prezenciory! Są dość pojemne: szer. ok 20 cm, wys. 28, zmieści się cała masa słodyczy.


Można też wykorzystać w charakterze świątecznej dekoracji:

1 listopada 2012

Ścinki

Dzisiejszy poranek był dość twórczy. Nawet udało mi się dość wcześnie wstać, pomimo tego, że wczoraj poszłam do łóżka koło drugiej. Zegar biologiczny mam już tak zaprogramowany, że budzę się koło szóstej trzydzieści i albo wstaję, albo śpię dalej. No, to dziś wstałam, chociaż to zbyt dużo powiedziane. Zwlokłam się, bo od kilku dni ból utrudnia mi normalne funkcjonowanie. Jakaś rwa kulszowa, albo coś w tym stylu, po prostu ani siedzieć, ani leżeć, ani nic. Mam nadzieję, że wkrótce przejdzie, bo mam trochę zajęć wymagających dość sprawnego poruszania się.

Wracając do twórczego początku dnia. Zawsze mam ogromne poczucie winy, gdy wyrzucam najmniejszy choćby kawałek papieru. Staram się wykorzystać maksymalnie każdy arkusz, ale jak zapewne wszystkie scrapujące osoby wiedzą doskonale, ścinków zawsze co nieco zostaje. Zbiera się je w pudełeczko, później w większe pudełko, w końcu przesypuje do obszernej szuflady/koszyka... to jest tak, jak z pojemnością poczty gmail - i nadal rośnie! Co z tym począć? Poza sposobem pokazanym kilka dni wcześniej, przyszło mi jeszcze na myśl wycinanie różnych kształtów, z których można stworzyć elementy tła lub dekoracji, o najbardziej popularnych kwiatkach i listkach nie wspominając. 


Toteż od rana przekładałam z miejsca na miejsce te mniumnie kawałeczki, a w rezultacie tej czynności powstały takie oto kartki:

31 października 2012

Szaro, buro i ponuro

Dzisiejszy tytuł nie odnosi się tylko do tego, co się dzieje za oknem. To adekwatne określenie nastroju, jaki mnie ostatnio ogarnia. Zła passa trwa i powoli się zaczynam przyzwyczajać. Znalazło to odbicie w ostatniej pracy, którą w zdecydowanej części wykonałam z szarego papieru.

Aby uniknąć zazwyczaj pojawiającego się pytania - w co zapakować kartkę, postanowiłam zrobić do niej dopasowaną torebeczkę, również z szarego papieru.


A teraz sobie myślę, że sama się nakręcam w tym niezbyt pozytywnym nastawieniu do świata. Idę zrobić coś w radosnych kolorach, może pomoże?

23 października 2012

Więcej światła

No, więc zaczęło się. Pora roku, kiedy częściej jest ciemniej niż widniej. Dziś obudziłam się przed czwartą, pierwszą poranną kawę "zaliczyłam" w okolicach piątej, a wiecie kiedy zaczęło się robić na dworze szaro? O siódmej!

Aby sobie nieco ten mrok oswoić, zabrałam się za odnowienie ciuchlandowego świecznika. Wyszło dość sympatycznie, zwłaszcza, gdy się już odpaliło wszystkie świeczki.


18 października 2012

Pudełko na fotografie - kurs

Pudełko na fotografie (dokładnie takie, jak w poprzednim poście) to doskonała alternatywa dla albumu. Zazwyczaj wraz z pojawieniem się w naszym życiu hobby pt. scrapbooking, zaczynamy okazywać niechęć albumom z foliowymi kieszonkami. Jeśli albumy, to tylko ręcznie wykonane, pieczołowicie ozdobione i jedyne w swoim rodzaju.

Jednak wykonywanie takich arcydzieł wymaga czasu i nakładów finansowych. A zdjęć przybywa (bo przecież kiedyś w końcu je oscrapujemy). Zalegające na półkach i w szufladach fotografie szybko się niszczą. Zatem warto wykonać sobie takie pudełeczko, które będzie tymczasowym mieszkankiem dla naszych fotografii i pomieści hoho! nawet 200 zdjęć. Zapraszam!


Pudełko na fotografie - jak wykonać?
1. Przygotuj potrzebne materiały i narzędzia:

17 października 2012

A nuż przyjdzie ochota

Kolejna nowa forma w moim wykonaniu. Inspiracją do jej powstania był panujący stale nieład w szufladzie ze zdjęciami. Nie przepadam za albumami z kieszonkami, często wywołuję zdjęcia w kilku kopiach, a nuż przyjdzie ochota jakiś album skleić, a później wszystko srruu... do szuflady!

Kolejny dowód na to, jak twórczy i inspirujący może być pierdolnik w domu! Pudełka są pojemne, myślę, że zmieści się w każdym koło dwóch setek zdjęć o wymiarach pocztówki.


12 października 2012

Nie-zapominajki

Dawno nie pokazywałam albumów. Głównie dlatego, że robię je na raty. Czasem mam pomysł na okładkę, to sobie zrobię i później leży ona i czeka na ciąg dalszy. Innym razem zdarza się konkretny temat, powstają po kolei strony, ale koncepcji okładki długo, długo nie ma. Bywa też, że kwestia albumowa kończy się na wycięciu baz.

Powinnam chyba ustawić sobie w pracowni jakieś pudło z przeznaczeniem na rzeczy "do dokończenia później" i obawiam się, że na jednym by się nie skończyło. Kiedyś przyszło mi nawet do głowy, że powinnam wywalać wszystko, co od razu nie zostało skończone, bo niechętnie wracam do rozpoczętych prac.



Ale tak sobie przeglądałam ostatnio te swoje "zaczątki", często już nie pamiętając, że coś takiego w ogóle robiłam i pomyślałam, że trochę szkoda się ich pozbywać... Zatem ułożyłam je w takiej kolejności, w jakiej chciałabym je doprowadzić do finału i przystępuję powoli do pracy. Jako pierwszy wpadł mi w oko albumik rozpoczęty wiosną:

11 października 2012

Metoda prób i błędów

Macie czasami wrażenie, jakby wszystko zjednoczyło się przeciw Wam? Obiegowa opinia głosi, że nieszczęścia/kłopoty się przyciągają, a ja coraz częściej doświadczam, że właśnie tak jest. Ostatnie tygodnie nie są dla mnie najlepszym czasem i zaczynam nabierać przekonania, że nieprędko z tego dołka się wygrzebię.

Ukojenie na szczęście przynosi grzebanie w papierowych ścinkach, co chyba widać po ilości prac pojawiających się na blogu.


To ta dobra strona doła, więc sama nie wiem, co dla mnie lepsze. "Hej, hej, hej, inni mają jeszcze gorzej. Ale nie da ukryć się, że są tacy, którym jest lepiej..."

4 października 2012

Czas, którego nie ma

Szybko, szybko! Bo nie mam czasu! A kto go ma? Ostatnio ja mam całkiem sporo. To chyba widać, po ilości publikowanych postów. Czasem dobrze trochę odsapnąć. Jest okazja przypomnieć sobie, co tak na prawdę lubimy robić, co sprawia nam przyjemność. Jest sposobność spróbowania nowych rzeczy, albo przypomnienia sobie o starych.

Oczywiście, wszystko ma swoje plusy i minusy, ale dziś przymknijmy oko na minusy. Mówiąc o "starych rzeczach", właśnie sobie przypomniałam, od czego to wszystko się zaczęło. No, od czego? Od digitalscrapbookingu i tworzenia różnych dodatków do scrapów składanych komputerowo. Raczej mało prawdopodobne, abym miała do digiskrapków powrócić, ale elementy... całkiem możliwe.


Tym bardziej, że wykonanie takich, które po wydrukowaniu można wykorzystać w tradycyjnym scrapbookingu, to czysta oszczędność! Na początek postanowiłam spróbować z czymś nieskomplikowanym - zegar do odmierzania czasu, którego nie ma. Tak prezentuje się w moich pracach:

1 października 2012

Na przekór temu wszystkiemu

Jak tu ciemno, jak tu głucho, jak ponuro... Tak wygląda dziś świat za oknem. To już widać nie przelewki! Nawet mój kot-Pies, który jest znanym w okolicy włóczykijem, i od początku lata nie nocował ani razu w domu, teraz przeszedł w stan chronicznego zleniwienia i przesypia niemal cały czas.

A ja na przekór temu wszystkiemu zafundowałam sobie torbę w iście wiosennym klimacie! Był to chrzest bojowy dla mojej nowej zabawki, którą sobie sprawiłam już jakiś miesiąc temu, ale do tej pory nie miałam szczególnej weny, żeby się nią pobawić. Mało tego - poszłam na całość i sobie obrazeczek wymalowałam farbkami do tkanin, z którymi to mój pierwszy kontakt był! Maszyna sprawdziła się doskonale, chociaż brak wprawy w tego rodzaju pracy sprawiał, że co i rusz nitki się plątały, a to coś spadło, a to coś się ukryło w rosnącym w zastraszającym tempie rozgardiaszu, po prostu szał! Efekt szaleństw znajdziecie poniżej. Dzięki za zainteresowanie.



29 września 2012

Ciepło - zimno

Na niektórych blogach już się pojawiają pierwsze zwiastuny świąt... Kobiety, weźcie mnie nie straszcie, że to już trzeba zacząć o tym wszystkim myśleć! Póki co, wszelkie świąteczne akcesoria trzymam wysoko na szafie, ukryte w starej, bardzo pojemnej walizce i ani myślę do niej zaglądać.

Sądzę, że u mnie przez pewien czas będzie jeszcze nieco jesiennie. To dlatego, że bardzo lubię jesień, zwłaszcza jej prześliczne kolory - czerwony, żółty, pomarańczowy, zgniłozielony - można je łączyć bez ograniczeń, a efekt zawsze jest rewelacyjny.


Do tego rdzawe akcenty, nieco zacieków, jakby od jesiennego deszczu, delikatne tiule, przypominające nitki babiego lata i przepis na jesienną kartkę gotowy!

28 września 2012

Tryb ekspresowy

Tematyka ślubna, jak wiecie, nie jest moją szczególnie ulubioną. Raczej wzbraniam się przed wykonywaniem tego rodzaju prac, może z wyjątkiem kopertówek, które bardzo przyjemnie się robi, a mi jakoś najbardziej one pasują do tej właśnie tematyki.

Czasem jednak zdarza się, że ktoś znajomy poprosi o coś wyjątkowego na ślub bliskich osób, megaromantycznie i najchętniej "na jutro"! Jak tu odmówić takiej prośbie? Dokładnie tak było z prezentowaną poniżej księgą weselną - miała być w trybie ekspresowym, co dla mnie jest wyzwaniem nieco ekstremalnym. Zazwyczaj pieprzę się ze wszystkim tyle, na ile mi tylko czas pozwala. Ale tym razem - kilka godzin pracy i było gotowe. Ramkę w centrum miała wypełnić fotografia ślubna Nowożeńców. Każda karta jest zdobiona stemplami, chociaż to akurat mało jest widoczne. Księga zapakowana była w pudełko, ale fotki nie robiłam - nic szczególnego, jasne pudełko przewiązane wstążką, wnętrze za to prezentowało się następująco:


Ostatnio zdradzono mi, że zainteresowanie podczas ślubu było ogromne, nazbierało się mnóstwo sympatycznych wpisów, a Państwo Młodzi bardzo chętnie je sobie czytają.

26 września 2012

Na co mi przyszło?

No, to wykrakałam! Wczoraj pisałam o łamaniu w kościach i nadciągającym Armageddonie w postaci zimy, a tu, masz babo placek! Chora jestem! Tego się nie spodziewałam po sobie.

Popijając herbatę z miodem, czekam, aż mi przejdzie, a w międzyczasie pstrykam fotki pracom, których Wam jeszcze nie pokazywałam.


Dziś uchylę rąbka tajemnicy pod tytułem decoupage. A no tak, dekupażuję sobie czasem, chociaż nie jest to moja ulubiona dziedzina rękodzieła. Polerowanie to robota nudna, jak flaki z olejem, niemniej jednak efekt końcowy jest zazwyczaj satysfakcjonującym zadośćuczynieniem za poniesiony trud.

25 września 2012

Na osłodę długiej rozłąki

Co to będzie, co to będzie?? Tegoroczne lato zakończyło się definitywnie i mimo słonecznej jeszcze aury, zaczynam czuć w kościach zbliżającą się zimę. Sezon grzewczy został już zainaugurowany uroczyście - witaj kurzu, popiele i wszechobecna sadzo! Ale czym są takie niedogodności wobec możliwości przytulenia się plecami do rozgrzanych kafli? Jak to mówią - jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.


Aby osłodzić nam wielomiesięczną rozłąkę, kończące się lato tradycyjnie obdarowuje nas pysznymi malinami. Chwytajcie, co się da i zamykajcie w słoiki, wraz z ostatnimi promieniami słońca.

21 września 2012

Świat rzeczy nie-zbędnych

Dziś zrobiłam nowy nagłówek bloga - zajęłam się tym dość wcześnie, aby wykorzystać poranne światło. Przy okazji znalazłam zastosowanie dla kupowanych lub zdobywanych przez lata różnych przedmiotów.

No, cóż... Muszę się zdobyć na to wyzwanie - kocham rzeczy! Rzadko drogie, czasem kiczowate, często niefunkcjonalne, zawsze posiadające indywidualny charakter. Gromadzę meble z poprzednich dziesięcioleci, przedmioty codziennego użytku, których lata świetności minęły już jakiś czas temu, ubrania, które "wyszły z mody" (być może jeszcze wrócą?), mnóstwo gadżetów bez konkretnego przeznaczenia. Maniakalnie odwiedzam wiejskie jarmarki, targi staroci, garażowe wyprzedaże i oczywiście second-handy. Relikty przeszłości, które trafiają w moje ręce, zyskują szansę na nowe życie - może coś zostanie odnowione, odświeżone, przerobione, może pozostanie bez zmian. Bywa, że coś stoi w kącie lub leży na dnie szafy długi, długi czas, a czasem od razu zostaje włączone w domowy obieg spraw. Egzystencja poszczególnych przedmiotów jest nieustającą metamorfozą, a ich przyszłość pozostaje tajemnicą nawet dla mnie - każda rzecz w równym stopniu może stać się dziełem sztuki, jak też trafić na wysypisko śmieci. Zadziwiające, jak wiele wspólnego mają przedmioty z ludźmi.


Ale Wam przynudzam! A miało być o notesach!
Wklejam fotkę z nagłówka, na wszelki wypadek, jakby mi się za chwilę miał znudzić.

20 września 2012

Wciąż się tworzy

Jakby nie liczyć, od ostatniego wpisu upłynęło już ponad sześć miesięcy. Pół roku to cała epoka w życiu człowieka, sami wiecie, jak wiele może się przez ten czas zmienić. Nie będę się rozpisywać o tym, co spotkało mnie, zresztą, na pewno będzie to można zauważyć oglądając prace oraz śledząc wpisy na blogu (mam nadzieję, że zadomowię się tu na dłużej).

W temacie rękodzieła i scrapbookingu nadal nie powiedziałam ostatniego słowa i zdradzę Wam w sekrecie, że wciąż się tworzy - może nie tyle, ile bym chciała, ale jest całkiem nieźle. To również będziecie mieli okazję ocenić sami. Szukam nowych inspiracji, technik, form i bardzo się cieszę, że sprawia mi to ciągle wielką frajdę.


Aby nie pozostać gołosłowną, zapraszam do obejrzenia nie prezentowanych dotąd prac.

15 lutego 2012

Szydełkowe kwiatki nr 2 - kurs

Bywam czasami uczestnikiem kiermaszów i targów rękodzieła w mojej okolicy. Kartki z kwiatkami szydełkowymi wzbudzają na nich duże zainteresowanie. Już kiedyś pojawił się na moim blogu opis wykonania prostych kwiatków, zatem dziś przedstawię kurs na szybkie kwiatuszki z wyraźnie odcinającymi się płatkami.

Ten wzór nadaje się idealnie do wykonania kwiatków z cieniowanego kordonka, myślę jednak, że sprawdzi się doskonale również w wersji monochromatycznej.


Kwiatki szydełkowe o wyraźnych płatkach