Muszę Wam powiedzieć, że efekt drewna, który udało mi się uzyskać podczas pracy nad prezentowanymi ostatnio mebelkami do domku dla lalek, spodobał mi się niezmiernie. Postanowiłam go wykorzystać także podczas tuningu (lub alterowania, jeśli wolicie bardziej to określenie) starego pudełka ze sklejki, kupionego okazyjnie dawno, dawno temu w jakimś ciuchlandzie.
Na wstępie okleiłam pudełko tekturą ucharakteryzowaną na drewniane deski za pomocą maski Tima Holtza "Woodgrain". Po pomalowaniu i podkreśleniu struktury za pomocą wosku w kolorze starego złota, pokryłam centralne części każdej ścianki pastą pękającą DecoArt. A potem... ogarnął mnie istny szał twórczy i w ruch poszły bardzo zróżnicowane elementy i media. Pojawiły się dodatki metalowe, papierowe, tekstylne i drewniane, a nawet szklane. Nie zabrakło pigmentów, mieniących się proszków, guzików, koralików i mikrokulek. Emocje, towarzyszące powstającej pracy były momentami tak skrajne i naprzemiennie przybierały stan euforii oraz irytacji i przygnębienia. Doszłam do wniosku, że chyba już nie umiem zrobić satysfakcjonującej mnie pracy na luzie... Z kolei ta huśtawka nastrojów, która towarzyszy mi podczas tworzenia, kiedyś mnie wykończy, zobaczycie!
Ale zanim to nastąpi, obejrzyjcie efekt moich ostatnich zmagań:
Ale zanim to nastąpi, obejrzyjcie efekt moich ostatnich zmagań:
A tu możecie zobaczyć stan wyjściowy, tak wyglądał pojemnik przed obróbką:
Jest różnica, co nie?
Inspiracją do powstania tej pracy był moodboard z lutowego wyzwania w Decoratorium. Zobaczcie sami,
jaki jest cudowny! Może Was również zachęci do twórczych działań?
Piękna metamorfoza :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń