Ostatnio wspomniałam Wam, że jeszcze w tym miesiącu zobaczycie mój kolejny sposób na wykorzystanie tekturowych ścinków, których w mojej pracowni powstaje całkiem sporo. To dziś właśnie spełniam moją zapowiedź. Ale zacznijmy od początku.
Jeśli jesteście długoletnimi obserwatorami mojego bloga, to być może pamiętacie post sprzed trzech lat, w którym pisałam Wam o moim zachwycie nad miniaturowymi meblami, generalnie nad domkami dla lalek. Powstały wówczas moje pierwsze prace, które przypominam Wam dziś na końcu tego posta.Od tamtej pory czasu minęło sporo, ale fascynacja miniaturowym światem nie minęła. Tylko jakoś nie było okazji, a także i czasu, żeby się za to zabrać... Niemniej jednak w głowie powstawały pomysły, a wśród nich także koncepcja stworzenia sypialni, która w tym tygodniu doczekała się realizacji.
Nie będę ukrywać, że do pracy zmotywowały mnie bardzo Autorki bloga Art Daily Cafe, które na luty zaplanowały podróż w sferę nocnych i dziennych marzeń w kolorze indygo. Cóż... ja kolorystycznie trochę odpłynęłam, ale motyw sypialni jak najbardziej wpisuje się w temat inspiracji.
Nie będę ukrywać, że do pracy zmotywowały mnie bardzo Autorki bloga Art Daily Cafe, które na luty zaplanowały podróż w sferę nocnych i dziennych marzeń w kolorze indygo. Cóż... ja kolorystycznie trochę odpłynęłam, ale motyw sypialni jak najbardziej wpisuje się w temat inspiracji.
Tutaj możecie zobaczyć, jak wygląda konstrukcja łóżka pod materacem. Wszędzie zastosowałam motyw drewna przypominającego dąb. Wykonałam to bardzo prosto, przy użyciu maski Tima Holtza "Woodgrain", którą kupiłam w Craft4You. Przez maskę nałożyłam pastę strukturalną. Gdy wyschła, pomalowałam całość najzwyklejszą farbą akrylową w kolorze ciemnego brązu, a następnie wypukłości podkreśliłam woskiem w kolorze starego złota.
Materace wycięłam z gąbki i uszyłam do nich pokrowce z białej flizeliny, złożonej podwójnie. Flizeliną obszyte są także poduszki i kołderki, których wypełnienie stanowi pianka do ociepleń (??). Poszewki na pościel uszyłam z chusteczek do nosa, które kilka lat temu zakupiłam w ciuchlandzie. Wszystko rzecz jasna jest rozbieralne, zdejmowalne, aby w razie potrzeby można było sobie poszczególne elementy zmienić.
Z kołderkami to trochę strzeliłam gafę, bo okazały się zbyt puchate. Taka gruba kołderka nie daje się ładnie złożyć na łóżku i za bardzo sterczy. Tak więc ostatecznie w poszewkach znalazły się "kocyki" wycięte z cienkiego filcu.
Za łóżkami umieściłam dekoracyjną ściankę z nocnym pejzażem. I wiecie, co mi teraz przyszło do głowy? W sumie mam taką ściankę za swoim łóżkiem w sypialni, tyle że pomalowaną na taki sam kolor, co reszta pokoju... Może by sobie taką dekorację odpierdzielić? Przecież już wiem, jak będzie to wyglądało.
A oto ścianka w całej okazałości. Tu też tektura jest podstawowym materiałem, wykorzystanym do wykonania. Do tego trochę czarnego i białego gesso, niezastąpione pigmenty Lindy's Stamp Gang oraz tusze alkoholowe. Tekstura znajdująca się powyżej domków, powstała przy użyciu maski Tima Holtza "Speckless", a domki to oczywiście również Tim Holtz i wykrojnik "Townscape".
Jeśli nie znacie bloga Art Daily Całe, koniecznie tam zaglądnijcie! Znajdziecie na nim niezwykle inspirujące rzeczy w niebywałej wręcz ilości. A tutaj lutowy moodboard, który przyczynił się do realizacji mojego pomysłu z miniaturową sypialnią:
A tutaj zapowiadane wcześniej linki do postów z wcześniej wykonanymi miniaturami.
Biała komódka znalazła zastosowanie również w dzisiejszej aranżacji.
Pozdrawiam
Łóżko, jego konstrukcja i faktura, wyglądają cudownie! Wspaniały pomysł i wykonanie! Brawo!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Przyznam szczerze, że faktura wyjątkowo się udała, co było dla mnie dużym zaskoczeniem :)
Usuń