Ale mi z tym grudniownikiem idzie... dosłownie, jak po grudzie! To poniekąd z powodu Kiermaszu Mikołajkowego, który po raz kolejny staram się zorganizować z grupą przyjaciół w Radzyniu Podlaskim. Ktokolwiek podejmował podobne wyzwania, ten wie, ile takie przedsięwzięcie wymaga czasu, energii i zaangażowania.
Zatem nie łatwo jest znaleźć chwilę na zrobienie ciekawego zdjęcia, wywołanie go i jeszcze wykonanie wpisu. Ale nie obawiajcie się, nie będę Was do końca grudnia zanudzać takimi niedopracowanymi notkami. Kiermasz już w najbliższą niedzielę, a później planuję skupić się na przygotowaniach do świąt i znaleźć w końcu czas na fotki.
W kolejnym grudniownikowym wpisie znajdziecie osobiste wyznanie. Nieraz Wam wspominałam, że jestem maniakalną zbieraczką przedmiotów, które już nikomu do niczego nie służą. Wprost nie mogę się oprzeć starym meblom, naczyniom, a ostatnio buteleczkom aptecznym. Wszystko pięknie, dopóki nie nadchodzi czas na sprzątanie i czyszczenie licznych kolekcji. To nie jest moja mocna strona, niestety. Ale pracuję nad tym aspektem mojego życia. Cierpliwie, choć z niewielkim skutkiem, ale pracuję. Bo jednak ciężko byłoby mi pozbyć się tych moich gratów.