Ogólny kryzys trwa nadal, można by rzec, że przechodzi w kolejne fazy. W jednym tygodniu zdarza mi cierpieć na smutek i twórczą niemoc, a w kolejnym zmagam się z przeziębieniem, co w rezultacie sprowadza się do twórczej niemocy też.
A tymczasem w najlepsze trwa sezon przetwarzania wszelkich dóbr natury. No, cóż... w ostatnich latach miałam z tym lekkie obsuwy, ale mój obecny kierunek, by być bliżej natury, skutecznie przekłada się na aktywność na tym polu.
Udało mi się też spędzić w pracowni trochę czasu, który upływał głównie na słuchaniu muzyki. Jedyną pracą, którą mogę się Wam pochwalić, jest księga weselna z inicjałem. Rzecz jasna zgodnie z nurtem "być bliżej natury" w naturalnych kolorach, z wykorzystaniem naturalnie szarego płótna: