No, więc zaczęło się. Pora roku, kiedy częściej jest ciemniej niż widniej. Dziś obudziłam się przed czwartą, pierwszą poranną kawę "zaliczyłam" w okolicach piątej, a wiecie kiedy zaczęło się robić na dworze szaro? O siódmej!
Aby sobie nieco ten mrok oswoić, zabrałam się za odnowienie ciuchlandowego świecznika. Wyszło dość sympatycznie, zwłaszcza, gdy się już odpaliło wszystkie świeczki.
A poza tym - grzybowo. Osobiście nie zbierałam, ale dzięki uprzejmości brata miałam okazję na własnej skórze odczuć uroki grzybobrania, tak więc był sos grzybowy i naleśniki z grzybami, a reszta skrzętnie złożona w zamrażalniku, czeka na swoje pięć minut.
Pozdrawiam.
A poza tym - grzybowo. Osobiście nie zbierałam, ale dzięki uprzejmości brata miałam okazję na własnej skórze odczuć uroki grzybobrania, tak więc był sos grzybowy i naleśniki z grzybami, a reszta skrzętnie złożona w zamrażalniku, czeka na swoje pięć minut.
Pozdrawiam.
Świecznik wygląda wspaniale!
OdpowiedzUsuńGrzybów nie zazdroszczę, bo o ile uwielbiam je zbierać, o tyle nie znoszę przetwarzać ;)
Świecznik po tuningu wygląda świetnie. Opieńki, najbardziej lubię je w pierogach. Smacznego.
OdpowiedzUsuńoo Opieńki :) Lubię zbierać :)
OdpowiedzUsuń