Dziś w końcu uchylę rąbka tajemnicy i zdradzę Wam częściowo przyczyny mojej blogowej nieobecności w ostatnim miesiącu. Ale może wszystko po kolei...
Siedem lat temu, wraz z moją rodziną przeprowadziliśmy się do małego, jednorodzinnego domku w centrum niewielkiego miasteczka. Wokół domu znajduje się kilkuarowy teren, który dotąd nie doczekał się jakiejś szczególnej uwagi. Głównie z braku czasu i jakiegoś sensownego pomysłu. Zwykle porastała go trawa lub chwasty. Częściej to drugie. W tym roku, a właściwie to już ubiegłej jesieni, postanowiłam taki stan rzeczy zmienić. Od dłuższego czasu marzyłam o własnej działce warzywnej. Jesienią przekopałam kilkumetrowy kawałek ziemi pod uprawę warzyw, a jak tylko zrobiło się ciepło po zimie, zabrałam się za przygotowania do zasiewu nasion. A potem to już leci - wysadzanie, pielenie podlewanie, a wszystko dość mocno angażuje czas, energię i... pieniądze. Ale czym są te poświęcenia w obliczu objadania się sałatką z samodzielnie wyhodowanej rukoli?
Stokrotki rosną na niemal wszędzie, wystarczy dłuższy czas nie kosić trawy, a już wychylają swoje delikatne płatki. A kwitną cały rok, nawet zimą.
Zdjęcia zrobiłam już jakiś czas temu, teraz w warzywniku jest zdecydowanie bardziej zielono. Teren pod uprawę warzyw nie jest zbyt duży, ale w sumie, to nie spodziewałam się po sobie zbyt wielkiego zaangażowania w to całe ogrodnictwo, więc postanowiłam zacząć od skali mikro. Jak się sprawdzę, to pomyślę o wersji rozszerzonej na przyszły rok.
Na grządkach znalazło się miejsce dla rzodkiewek, botwiny, szpinaku, cebuli, czosnku, porów, brokułów i wspomnianej wcześniej rukoli. Nie mogło zabraknąć także cukinii, patisonów i dyni (w tym wypadku udało się tylko z dynią makaronową, nasiona zwykłej dyni postanowiły w tym roku nie wykiełkować).
Część nasion wysiałam w rozsadniku, który przygotował mój mąż. Niestety, ślimaki, które okazały się plagą w moim zielonym zakątku, zeżarły większość kiełkujących roślin. Ostała się jedynie rukola i brokuły. Pewnie ślimakom nie smakowały.
A to już jeden z nieproszonych gości, których na mojej działce spotykam nader często. Nie przyjaźnimy się zbytnio.
Obok części przeznaczonej na uprawę warzyw, wokół domu znajduje się dość bogato "wyposażony" ogród kwiatowy. Wszystkie kwiaty były tu już w momencie naszej przeprowadzki. Aktualnie myślę o pewnym przepranżowaniu tej ozdobnej roślinności, ale póki co, rosną na swoich stałych miejscach.
Irysy zachwycają swoim eleganckim pokrojem, na mojej działce występują w trzech odmianach kolorystycznych. Obok fioletu można znaleźć żółte oraz kremowobiałe.
Piwonie to moje ulubione kwiaty. W części dekoracyjnej ogrodu znajdują się trzy potężnie rozrośnięte krzaki. Cieszą oczy i częstują niezwykle pięknym zapachem.
Roślin jest całkiem sporo - kwitnące na biało maleńkie krzaczki rogownicy, ogromne malwy, liliowce czy też narcyzy, żonkile i tulipany, które aktualnie są już po kwitnieniu.
Siewki, które mają wzbogacić istniejący stan, czekają już na wysadzenie na tarasie. Wśród nich kilka pojemników z roślinami ozdobnymi (pelargonie, fuksja, hosta, bluszcz - odmiana zielona , a także variegata) oraz zioła.
Tak to wygląda póki co. Mam nadzieję, że uznacie moją nieobecność za usprawiedliwioną. Pracy przede mną sporo, bo jestem raczej na początku drogi do wymarzonego ogrodu. Żeby niczego nie pominąć, postanowiłam sobie stworzyć mały notatnik na wszelkie ogrodnicze zapiski. Okładkę okleiłam szarym płótnem, na którym wcześniej wyhaftowałam krzyżykami dość prosty wzór, nieco przypominający kwitnącą rabatę:
Jeśli lubicie hafty, nie tylko krzyżykowy, ale także inne, może zechcecie dołączyć do jednego z naszych wyzwań w Art-Piaskownicy. Czekamy na Wasze prace do 24 czerwca! Ja tymczasem Was zostawiam i pędzę na działkę, zobaczyć, co się tam zmieniło od wczoraj.
A teraz zapraszam na krótką wycieczkę do mojego zielonego królestwa. Bez lilak znajduje się w samym sercu posiadłości i znajdował się na działce, zanim jeszcze się wprowadziliśmy. W ciągu kilku lat rozrósł się niesamowicie.
Zdjęcia zrobiłam już jakiś czas temu, teraz w warzywniku jest zdecydowanie bardziej zielono. Teren pod uprawę warzyw nie jest zbyt duży, ale w sumie, to nie spodziewałam się po sobie zbyt wielkiego zaangażowania w to całe ogrodnictwo, więc postanowiłam zacząć od skali mikro. Jak się sprawdzę, to pomyślę o wersji rozszerzonej na przyszły rok.
Na grządkach znalazło się miejsce dla rzodkiewek, botwiny, szpinaku, cebuli, czosnku, porów, brokułów i wspomnianej wcześniej rukoli. Nie mogło zabraknąć także cukinii, patisonów i dyni (w tym wypadku udało się tylko z dynią makaronową, nasiona zwykłej dyni postanowiły w tym roku nie wykiełkować).
Część nasion wysiałam w rozsadniku, który przygotował mój mąż. Niestety, ślimaki, które okazały się plagą w moim zielonym zakątku, zeżarły większość kiełkujących roślin. Ostała się jedynie rukola i brokuły. Pewnie ślimakom nie smakowały.
A to już jeden z nieproszonych gości, których na mojej działce spotykam nader często. Nie przyjaźnimy się zbytnio.
Obok części przeznaczonej na uprawę warzyw, wokół domu znajduje się dość bogato "wyposażony" ogród kwiatowy. Wszystkie kwiaty były tu już w momencie naszej przeprowadzki. Aktualnie myślę o pewnym przepranżowaniu tej ozdobnej roślinności, ale póki co, rosną na swoich stałych miejscach.
Irysy zachwycają swoim eleganckim pokrojem, na mojej działce występują w trzech odmianach kolorystycznych. Obok fioletu można znaleźć żółte oraz kremowobiałe.
Piwonie to moje ulubione kwiaty. W części dekoracyjnej ogrodu znajdują się trzy potężnie rozrośnięte krzaki. Cieszą oczy i częstują niezwykle pięknym zapachem.
Roślin jest całkiem sporo - kwitnące na biało maleńkie krzaczki rogownicy, ogromne malwy, liliowce czy też narcyzy, żonkile i tulipany, które aktualnie są już po kwitnieniu.
Siewki, które mają wzbogacić istniejący stan, czekają już na wysadzenie na tarasie. Wśród nich kilka pojemników z roślinami ozdobnymi (pelargonie, fuksja, hosta, bluszcz - odmiana zielona , a także variegata) oraz zioła.
Tak to wygląda póki co. Mam nadzieję, że uznacie moją nieobecność za usprawiedliwioną. Pracy przede mną sporo, bo jestem raczej na początku drogi do wymarzonego ogrodu. Żeby niczego nie pominąć, postanowiłam sobie stworzyć mały notatnik na wszelkie ogrodnicze zapiski. Okładkę okleiłam szarym płótnem, na którym wcześniej wyhaftowałam krzyżykami dość prosty wzór, nieco przypominający kwitnącą rabatę:
Jeśli lubicie hafty, nie tylko krzyżykowy, ale także inne, może zechcecie dołączyć do jednego z naszych wyzwań w Art-Piaskownicy. Czekamy na Wasze prace do 24 czerwca! Ja tymczasem Was zostawiam i pędzę na działkę, zobaczyć, co się tam zmieniło od wczoraj.
O kurcze! Zbieram szczękę z podłogi podziwiając warzywniak :D Mój jest co najmniej o połowę mniejszy i nie ma mi kto wypielić :P Pielenie to moja zmora, tym bardziej, że nie do końca jestem pewna, co się nadaje do jedzenia, a co do wyrzucenia ;p Zakładam, że to co rośnie w rządku, to z wysiewu celowego :P
OdpowiedzUsuńMuszę chyba dziś iść trochę po uprawiać rolę :P
Piwonie przepiękne :) też sobie kiedyś takie sprawię :)
Życzę owocnej pracy w ogródku :)
Dzięki:))
UsuńZ ogródkiem to jest tak, że trzeba odrobinę systematyczności, inaczej nie da rady! Dla mnie to też wyjątkowo twarda szkoła, bo systematyczność nie jest u mnie szczególnie mocną cechą. Tzn. jak czemuś poświęcam chociaż chwilę dziennie, ale codziennie, to jest ok. A jak sobie, nie daj Boże, zrobię przynajmniej 2-3 dni przerwy, to już się robi ciężko. I nie ma to znaczenia, czy chodzi o działkę, bloga, sprzątanie czy pracę w pracowni. Muszę codziennie! Co nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać :)
Oj, zapowiada się to wszystko pięknie!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne relacje!
I na zapiski również - okładka notesu superowa!
Dzięki! Też czekam na kolejne :) Mam nadzieję, że mnie natchnie :)
UsuńJestem pod wrażeniem ogródka! Wszystko wygląda wspaniale, a piwonie i bez są po prostu cudne:) Okładka na notesie skojarzyła mi się ze średniowiecznym wirydarzem. Ja również czekam na dalsze relacje z ogrodu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńWszystko pięknie, tylko dlaczego one tak szybko przekwitły.....:(((
Notatnik mnie powalił, fantastyczny!!! Jest gdzieś tutorial jak taki zrobić?
OdpowiedzUsuńJestem mega zachwycona!!!
Dziękuję!!!
UsuńHmm, nie ma instrukcji, czasem robię takie notesy z uczestnikami moich warsztatów... Ale może powinnam pomyśleć o przygotowaniu takiego tutorialu :)
Bardzo dobry pomysł😊👍 Ja bym z chęcią zobaczyła. A gdzie można kupić takie notesy do oprawy? Czy dziurki zrobione są nitownicą?
UsuńNie wiem, gdzie można kupić notesy, bo swoje robię samodzielnie od podstaw. Kupuję papier oraz tekturę w dużych arkuszach (bo służy mi także do robienia albumów i pudełek). Dziurki w kartkach robię za pomocą bindownicy, w tekturze nitownicą.
UsuńZdolna jesteś!!! Podziwiam!
Usuń