Tak, tak, dobrze widzicie - mam drobne opóźnienia. Nie zawsze znajdzie się czas na zrobienie zdjęć i skomponowanie strony. Ale jeszcze nie złożyłam broni i zaległości postaram się nadrobić.
W lutym, podobnie jak w styczniu, działo się bardzo niewiele, stąd zaledwie jedna strona wpisu. Z ważniejszych wydarzeń trzeba odnotować, że w lutym stuknęła mi czterdziestka (serio?? serio, serio), a Sabina, zamykając bramę, przytłukła sobie palec, co skutkowało trzygodzinnym pobytem na pogotowiu i stwierdzeniem złamania.
Udało mi się też uchwycić (telefonem, co prawda) urok śnieżnej zimy w Radzyniu, były to ostatnie dni z taką scenerią i wiecie co? Wcale za nią nie tęsknię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz