19 kwietnia 2016

"Pani to się nie przepracowuje"

Za oknem szaro, buro i ponuro i nawet wypicie drugiej kawy nie postawiło mnie jeszcze na nogi. Najchętniej spędziłabym cały dzień na zajęciach nie wymagających zbytniego myślenia, ale niestety, nie ma tak lekko...

Trzeba zebrać się w sobie, dokończyć kilka zaczętych prac, na które z niecierpliwością czekają nowi właściciele, po południu pójść na warsztaty i zrobić z dzieciakami coś fajnego, a wieczorem przygotować coś do pokazania na blogu. I chociaż uczestnicy moich warsztatów z grupy młodzieżowej co jakiś czas rzucają: "Pani to ma lekką pracę" albo nawet - "No, pani to się nie przepracowuje" to, wbrew pozorom, praca rękodzielnika nie należy do najłatwiejszych. Choćby z uwagi na to, że od myślenia o pracy nie da się uciec (przynajmniej ja tak mam). I dlatego, że zawsze jest coś do zrobienia - jeśli nie realizacja zleceń, to opracowanie nowych projektów, zrobienie zdjęć, stworzenie interesujących opisów, przygotowanie postów, wypróbowanie nowych materiałów i preparatów, czy w końcu ogarnięcie pracowni po szale twórczym, o reklamie i skutecznym dotarciu do potencjalnych odbiorców wykonanych prac nie wspominając.


Oczywiście, są też dobre strony tej sytuacji, powiem więcej - te pozytywne aspekty nawet przeważają. W innym przypadku zapewne nie bylibyśmy skłonni skazywać się na taką "harówkę". Ale czasem pojawia się rozterka - czy aby na pewno? Gdy tak siedzę i piszę posta, spoglądając przez okno na mój zachwaszczony ogródek, w którym już pięknie zakwitły żonkile i tulipany, to w sercu kiełkuje cień wątpliwości.

Na szczęście dziś pogoda nieszczególnie sprzyja pracom na świeżym powietrzu, to i wyrzuty sumienia niewielkie, a plątanina zieleni i uschłych, zeszłorocznych pędów staje się nieoczekiwanie inspiracją do stworzenia nowej pracy:


2 komentarze: