Ogólny kryzys trwa nadal, można by rzec, że przechodzi w kolejne fazy. W jednym tygodniu zdarza mi cierpieć na smutek i twórczą niemoc, a w kolejnym zmagam się z przeziębieniem, co w rezultacie sprowadza się do twórczej niemocy też.
A tymczasem w najlepsze trwa sezon przetwarzania wszelkich dóbr natury. No, cóż... w ostatnich latach miałam z tym lekkie obsuwy, ale mój obecny kierunek, by być bliżej natury, skutecznie przekłada się na aktywność na tym polu.
Aby odzyskać równowagi staram się odwiedzać miejsca, w których można spotkać inspirujących ludzi, względnie poprzebywać w jakimś interesującym otoczeniu. Zupełnie przez przypadek trafiłam do fantastycznej knajpki w Lublinie ("Chata"), której klimat (bardzo naturalny) niezwykle mnie urzekł. Jeśli będziecie w pobliżu, polecam zajrzeć, a na zachętę kilka fotek zrobionych telefonem przy stoliku ;))
Udało mi się też spędzić w pracowni trochę czasu, który upływał głównie na słuchaniu muzyki. Jedyną pracą, którą mogę się Wam pochwalić, jest księga weselna z inicjałem. Rzecz jasna zgodnie z nurtem "być bliżej natury" w naturalnych kolorach, z wykorzystaniem naturalnie szarego płótna:
Aby odzyskać równowagi staram się odwiedzać miejsca, w których można spotkać inspirujących ludzi, względnie poprzebywać w jakimś interesującym otoczeniu. Zupełnie przez przypadek trafiłam do fantastycznej knajpki w Lublinie ("Chata"), której klimat (bardzo naturalny) niezwykle mnie urzekł. Jeśli będziecie w pobliżu, polecam zajrzeć, a na zachętę kilka fotek zrobionych telefonem przy stoliku ;))
Księga świetna! w swej prostocie zachwyciła mnie ! pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń