25 maja 2013

"Jak się komuś nie podoba, to niech NIE KOMENTUJE"

Czyli kilka słów odnośnie reakcji na krytykę naszej twórczości. Myślę, że niejednemu po głowie chodzą pewne spostrzeżenia odnośnie pojawiających się pod wpisami komentarzy.

Prowadzenie bloga nie jest ani łatwe, ani lekkie, chociaż całkiem przyjemne. Oczywiście bloga interesującego, który jest chętnie odwiedzany. Prowadzenie bloga-bestsellera to, uwierzcie, nie lada wysiłek. Trzeba się nieźle napracować, aby być rozpoznawalnym w sieci. Całe nasze staranie się, praca nad tym, co dla nas ważne, przez jednych zostanie doceniona, przez innych ledwie zauważona, a jeszcze innym wyda się zupełnie niezrozumiała i całkiem dziwaczna. Niemniej jednak - decydując się na publikację czegokolwiek w sieci, uzewnętrzniamy się, a co za tym idzie - jesteśmy narażeni na ocenę nas i naszych działań. Tylko czy wszyscy jesteśmy na to ocenianie przygotowani? I co w ogóle z takiej oceny dla nas wynika? Posłużmy się przykładem.


Na jednym z naszych radzyńskich portali społeczno-kulturalnych pojawił się w wywiad z rodzimą blogerką. Jak zwykle pod takim artykułem pojawiły się opinie dotyczące wypowiedzi jak i samego bloga. Jedni pisali dobrze, inni nieco gorzej, to normalne. Natomiast nienormalne wg mnie są odpowiedzi na negatywne komentarze, które można krótko podsumować - "jak się komuś nie podoba, to niech NIE KOMENTUJE". O co chodzi? Czy niektórym nie marzy się aby powrót cenzury?

Dlaczego dopuszczamy tylko pozytywne opinie, a gdy ktoś wyrazi się niezbyt pochlebnie - od razu atakujemy? A jeśli nawet nie my osobiście, to zaraz znajdzie się stadko "psiapsiółek", którym nasza twórczość wydaje się "genialna" przez sam fakt, że z nami obcują, i w myśl zasady "nie znam się, to się wypowiem", przeprowadzi batalię w obronie czci krytykowanej "niesłusznie" koleżanki (tu oczywiście abstrahując od wspomnianej sytuacji, a przenosząc problem na szerszą płaszczyznę). A przecież konstruktywna krytyka (nie chamskie hejterstwo) chroni nas przed powtarzaniem błędów - czasem sami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że coś robimy nie tak. Pamiętam, że w pierwszym czy drugim roku mojego blogowania do jednej z prezentowanych prac otrzymałam komentarz dość krytyczny. Osobie, która go zamieściła, nie podobała się większość użytych przeze mnie elementów. I wiecie co? Mimo, że pod tą pracą było jeszcze około 20 pełnych zachwytu komentarzy, ten jeden krytyczny znaczył dla mnie więcej niż wszystkie pozostałe. Od tamtej pory na prawdę zaczęłam uważniej dobierać elementy, zastanawiać się, MYŚLEĆ. I bardzo szanować krytyczne opinie innych. Jestem tamtej osobie niezwykle wdzięczna, niestety, nie wiem nawet komu, ponieważ komentarz został dodany jako anonim - już ten fakt świadczy o tym, że coś jest na rzeczy. Boimy się krytykować, nawet jeśli jesteśmy przekonani o słuszności swoich spostrzeżeń. Nagminne słodzenie komentarzami utwierdza nas w przekonaniu, że robimy coś "wybitnego", a wybitnych nikt nie śmie krytykować. Tymczasem tych wybitnych jest zaledwie garstka i jeśli chcemy się do niej zaliczać, musimy doskonalić się w tym, co robimy, a krytyka to jedna z dróg w tym doskonaleniu.
Zostawiam Was z tymi przemyśleniami i myślę, że jeszcze do tematu powrócę.

A tymczasem - moje najnowsze wytwory - kartki z okazji narodzin w formie śliniaczków - wersja damska i wersja męska:






5 komentarzy:

  1. Ależ piękne te śliniaczki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Teoretycznie zgadzam się z tym, co piszesz. Teoretycznie, bo założenia są dobre, jednak praktyka często pokazuje co innego. Co prawda nie bloguję jeszcze zbyt długo, jednak niegy nie spotkałam się u siebie z konstruktywną krytyką. A szkoda, bo to byłoby coś cennego. Zamiast tego nieraz spotkałam się z chamskimi komentarzami w stylu: "po co się za to bierzesz, skoro nic nie umiesz". Oczywiście, anonimowe. No i jedyną sensowną odpowiedzią na coś takiego wydaje się właśnie: "jak się komuś nie podoba, to niech NIE KOMENTUJE". Bo jak zareagować inaczej? Inna sprawa: czy to chodzi o scrapbooking, czy inne typy rękodzieła, czy nawet noszone ciuchy - każdy ma swój jakiś styl, który niekoniecznie musi innym przypaść do gustu. Ciężko jest choć trochę obiektywnie to ocenić. Nieraz widzę jakąś pracę, o której wiem, że jest dobra, nie zmieniłabym ani jednego elementu, a jednak mi się nie podoba. Bo w końcu gusta są różne. I jak tu umieścić ciut choćby konstruktywnej krytyki?
    Oczywiście, cenie sobie wypowiedzi mądrzejszych ode mnie. Ale rzadko na takie trafić. A kółka wzajemnej adoracji, no cóż, istnieją i istnieć będą, nic na to nie poradzimy.
    Tak czy siak (oj, rozpisałam się, ale proszę na mnie za to nie krzyczeć :P), pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne przywitanie MAleństwa, bardzo fajny pomysł i pięknie wykonany:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że brak konstruktywnej krytyki wywodzi się z tego że wydaje nam się (chyba) że taka mogłaby kogoś skrzywdzić. Jak zakładałam bloga też myślałam ze co chwilę będę dostawać rady co poprawić, co dodać a tu nic... ale sama też nie daje takich porad bo wiem że nie jestem ekspertką w tej dziedzinie. ;) fajnie że ktoś porusza ten temat. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń