10 marca 2013

Home sweet home

Można by rzec: nie ma jak na swoim. Mniej więcej trzy lata temu byłam w centrum załatwiania wszelkich formalności związanych z zakupem naszego pierwszego domu. Stres z tym związany był ogromny, przeszkody chwilami piętrzyły się niespodziewanie, ale wszystko zakończyło się pomyślnie. Po latach pomieszkiwania kątem u rodziny, a następnie w różnych wynajętych mieszkaniach doświadczamy plusów i minusów posiadania własnego kąta.

Tak mi się to nasunęło podczas pracy nad prezentowaną poniżej zawieszką, która może stanowić upominek na okoliczność wprowadzenia się do nowego mieszkania. Kolory wyszły nieco ponure, ale to chyba zasługa pochmurnej aury.


Dekoracja zawiera mini-notatnik na domowe zapiski oraz miejsce do wklejenia fotografii.







Wczoraj pracownię nawiedzili goście: moja najstarsza córka, która jest tylko weekendowym gościem w domu, postanowiła w twórczy sposób spędzić sobotnie popołudnie. A przez szybę z ciekawością zaglądał nasz najmniejszy domownik - kot o imieniu Pies.




3 komentarze:

  1. Piękna zawieszka, wcale nie ponura. Na przedostatnim zdjęciu widać, jak jest duża, a wydawało mi się, ze to raczej miniaturka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięna ta zawieszka. Klimatyczna i stonowana.
    Swoją drogą, ciekawi mnie skąd pomysł na imię dla kota? Też jestem miłośniczką tych czworonogów ;)
    Pozdrawiam ciepluko i w wolnej chwili zapraszam do siebie po wyróżnienie ;)

    OdpowiedzUsuń