26 września 2012

Na co mi przyszło?

No, to wykrakałam! Wczoraj pisałam o łamaniu w kościach i nadciągającym Armageddonie w postaci zimy, a tu, masz babo placek! Chora jestem! Tego się nie spodziewałam po sobie.

Popijając herbatę z miodem, czekam, aż mi przejdzie, a w międzyczasie pstrykam fotki pracom, których Wam jeszcze nie pokazywałam.


Dziś uchylę rąbka tajemnicy pod tytułem decoupage. A no tak, dekupażuję sobie czasem, chociaż nie jest to moja ulubiona dziedzina rękodzieła. Polerowanie to robota nudna, jak flaki z olejem, niemniej jednak efekt końcowy jest zazwyczaj satysfakcjonującym zadośćuczynieniem za poniesiony trud.



4 komentarze:

  1. Dzięki, aż się wzruszyłam;) Prace powyższe widziałam w wersji live i zapewniam Czytelników, że są znacznie piękniejsze niż na zdjeciach (nie umniejszając wcale jakości fotografii).

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne a ten świecznik niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świecznik jest rewelacyjny!
    Zapukaj do mojej mamy o nalewkę z czarnego bzu... stawia na nogi i przegania każde przeziębienie ;)

    OdpowiedzUsuń