10 maja 2015

Album z historią mrożącą krew w żyłach w tle

Niepostrzeżenie nastał maj i kwitną bzy. A skoro wiosna w pełnym rozkwicie, postanowiłam przenieść pracownię do mojej letniej rezydencji, bo ze względu na brak w niej ogrzewania, całą zimę musiałam kisić się w chałupie.

Ale już wszystko wróciło na swoje miejsc, więc wkrótce spodziewajcie się relacji, jak to wszystko teraz wygląda. Zdradzę Wam w tajemnicy, że jest trochę zmian i szykują się kolejne.


A ja na starym-nowym miejscu pracuję z ochotą i poświęceniem. Do tego stopnia, że podczas realizacji poniższego albumu miałam mały wypadek, w wyniku którego oderżnęłam sobie nożem fragment palca! Wcale nie żartuję! Nóż był trochę stępiony, ale, myślę, jeszcze dwie kartki wytrzyma, tym bardziej, że za chwilę trzeba było lecieć z tym wszystkim na pocztę. Trochę mocniej trzeba było nóż przycisnąć, a ten nagle ześliznął mi się na metalowej linijce i... po palcu. Krew się lała, ja ryczałam, ale album został skończony i wysłany o czasie. Tak więc stara maksyma "jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy" sprawdziła się po raz kolejny. Morał z tej historii taki, żeby zawsze korzystać tylko z naostrzonych narzędzi.

A album prezentuje się tak (zdjęcia palca Wam oszczędzę, w sumie sama jeszcze boję się go oglądać, mąż mi to odwija i zawija, a ja się gapię w tym czasie w telewizor):


Do albumu wykonałam również dopasowane podziękowania. Wszystko z wykorzystaniem papierków marki Lemoncraft:



2 komentarze:

  1. Przecudne prace! A historia naprawde niewesola. Oby palec szybko sie zagoil!

    OdpowiedzUsuń
  2. przecudowny album i podziękowania

    OdpowiedzUsuń