Niechcący udało mi się znowu zrobić dłuższą przerwę w publikowaniu postów. Czas leci tak szybko! Ledwie człowiek przyjdzie do pracowni, wypije kawę na rozruch, a już piętnasta na zegarze i trzeba pomału zbierać się do domu. Już nie wspomnę o całym zamieszaniu okołoświątecznym, które też solidnie się przyczyniło do braku mojej aktywności na blogu.
Nic to jednak, bo udało mi się w końcu zebrać w sobie i mogę pochwalić się najnowszymi pracami. A są to minialbumy na powitanie maleństwa - w wersji błękitnej i różowej:
świetne są, podoba mi się lekko staroświecki klimat :)
OdpowiedzUsuń