Miesiąc przeleciał nie wiadomo kiedy, a tu żadnego nowego wpisu... Co więcej, nawet nie bardzo mam się czym nowym pochwalić.
Dziwne to, tym bardziej, że sezon świąteczny w pełni, niektórzy już na ukończeniu produkcji kartek są zapewne, a ja jeszcze prawie, prawie nic... Ale coś pokażę, co prawda nie kartkę (w tym miesiącu ich nie będzie) i nic świątecznego - wykonane już dość dawno temu:
Kilka tygodni temu pojawił się na blogu komentarz z zapytaniem, co zrobiłam z wnętrzem domu, do którego nie tak dawno się wprowadziłam (w sumie, to już dawno). Otóż prawie nic się w tym temacie specjalnego nie działo, bo ciągle brak czasu albo koncepcji, zatem mieszkaliśmy w warunkach "zastanych". Aż do ubiegłego tygodnia, kiedy w domu zapanował istny Armageddon:
Jeszcze sporo pozostało do zrobienia, ale już jest to ulubione miejsce wszystkich domowników.
Manekin ze sklejki, ozdobiony techniką decoupage, przeznaczony na ozdoby, ale raczej delikatne, a takich nie posiadam, więc "stoi sobie bezczynnie".
Kilka tygodni temu pojawił się na blogu komentarz z zapytaniem, co zrobiłam z wnętrzem domu, do którego nie tak dawno się wprowadziłam (w sumie, to już dawno). Otóż prawie nic się w tym temacie specjalnego nie działo, bo ciągle brak czasu albo koncepcji, zatem mieszkaliśmy w warunkach "zastanych". Aż do ubiegłego tygodnia, kiedy w domu zapanował istny Armageddon:
z którego po 6 dniach wyłoniła się nowa kuchnia:
z okienkiem:
i nawet małą jadalnią:
Jeszcze sporo pozostało do zrobienia, ale już jest to ulubione miejsce wszystkich domowników.
o jak milusio!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny manekin, sam romantyzm. Zmiany niesamowite, nie dziwię się domownikom, że lubią nową kuchnię. Trzymam kciuki za dalsze przemiany.
OdpowiedzUsuńManekin wyszedł Ci świetnie.
OdpowiedzUsuńMetamorfoza oszałamiająca, nic dziwnego, że wszyscy lubicie przebywać w takiej przytulnej kuchni :)