Ale się rozleniwiłam w te wakacje! Co prawda tylko w kwestii blogowej. Ogarnęła mnie totalna niemoc. Z drugiej strony czas tak szybko ucieka - niedawno było zakończenie roku szkolnego, a już prawie połowa wakacji za nami!
A cóż to się działo, że na blogu nic się nie działo?Po pierwsze - na urlop wpadł Pan Mąż, a co się z tym wiąże robota tradycyjnie poszła się ... znaczy w odstawkę. A to sobie jakiś remont wymyśli, a to jakiś grill, po którym człowiek cały dzień dochodzi do siebie, poza tym co dzień o obiedzie jakimś trzeba pomyśleć - cały czas coś! A ja w takich warunkach nie mogę pracować! Ja lubię płynnie wchodzić w różne etapy powstawania swoich prac, a wszelkie tematy nie związane z tym, co akurat robię, zupełnie temu nie sprzyjają.
Po drugie - wybraliśmy się na motopiknik w Komarówce Podlaskiej. Dwa dni szaleństw, spotkań z bliższymi i dalszymi znajomymi, piwo, muzyka, pogo - reset maksymalny. Z wszystkich koncertów, festiwali, spotkań mniej lub bardziej kameralnych, najbardziej lubię spęd w Komarówce. Mimo tego, że piwo najczęściej jest ciepłe, muzyka nie zawsze najwyższych lotów, legendarne już komary uatrakcyjniają każdą spędzoną tam chwilę, to przebywanie wśród ludzi, którzy tam zjeżdżają i panująca atmosfera są w stanie wynagrodzić wszelkie niedogodności.
Na zdjęciu moja córka Sabina z koleżanką Kaśką.
No, cóż, kiedyś jednak trzeba wrócić do rzeczywistości.
Powrót był dość szybki i od razu na głęboką wodę - warsztaty z dziećmi w Suchowoli. Poniżej fotorelacja. Może poziom trudności niezbyt dopasowany do wieku i zaawansowania technicznego, niemniej jednak dzieciaki poradziły sobie znakomicie!
A tu już moje ujęcie tematu:
I na koniec - wiem, że czekacie z niecierpliwością na wyniki konkursu. Powinny się one pojawić już jakiś czas temu. Mam nadzieję, że wytrzymacie jeszcze trochę, postaram się Wam to jakoś wynagrodzić.
Pozdrawiam wakacyjnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz