4 stycznia 2019

Nowy rok, stare rozterki

Witajcie w Nowym Roku!

Ostatnio niewiele się dzieje na moim blogu. Jestem jakaś "zawieszona" i w zasadzie nie robię żadnych prac. Za to znów pojawiły się refleksje na temat sensu mojej twórczej drogi. Wiadomo, że każdy ma co pewien czas jakieś wątpliwości odnośnie tego, czym się zajmuje, ale u mnie częstotliwość z jaką się one pojawiają, zaczyna być niepokojąca...


Aby odpocząć choć na chwilę od uporczywych myśli, wzięłam na warsztat nowy projekt. Uznałam, że początek roku to ostatni moment, aby zrobić sobie świąteczny album, a że trochę mi jeszcze zostało papierów z kolekcji "Yuletide" 7Dots Studio, to będzie też świetna okazja, aby je efektywnie wykorzystać.

Początek pracy nad tym albumem był bardzo trudny, siedziałam nad rozłożonymi materiałami i czułam się kompletnie rozbita. To oczywiście pogłębiło moje wcześniejsze wątpliwości. Wiecie, to chodzi o ten rodzaj uczucia, gdy między Waszą wizją, a efektem, który powstaje, znajduje się ciemna i mroczna przepaść. Jak w memach: efekt spodziewany kontra rzeczywistość. Najgorsze jest to, że tak na prawdę nie wiadomo, o co chodzi: wizja jest, materiały są, czas, pewne umiejętności... Czego brakuje? Niestety, nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie (jeszcze).
Po dwóch dniach odrętwienia i gonitwy najróżniejszych myśli, na przykład takich, żeby wszystko rzucić w cholerę i zająć się hodowlą winniczków, coś niecoś zaczęło się wyłaniać z mgły. Postanowiłam wykorzystać sklejoną już rok temu bazę w formie harmonijki. Była już oklejona gładkim papierem w jasnym odcieniu. Okazało się to świetnym tłem dla zielonych i czerwonych elementów.
I muszę Wam powiedzieć, że im bardziej zaawansowany był etap prac nad albumem, tym mniejsze miałam wątpliwości odnoście swoich umiejętności, możliwości i całego sensu tego wszystkiego. Autentycznie, praca nad projektem pochłonęła całą moją uwagę. A efekt końcowy w sumie nawet przyniósł coś w rodzaju satysfakcji. Ale uwierzcie, musiałam stoczyć sama ze sobą wyczerpującą walkę.
Trochę smutno mi z uwagi na to, że album miałam ochotę zgłosić na grudniowe wyzwanie w 7Dots Studio i, przez moje rozterki, zwyczajnie nie wyrobiłam się w terminie. Ale nie jest to na pewno powód, aby się załamywać! Wszak album jest i po uzupełnieniu fotografiami będzie cudowną pamiątką i ozdobą mojej pracowni.




























Kochani, życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Aby było twórczo, inspirująco i ciekawie!
Niech życie oszczędzi Wam rozterek, a jeśli już się pojawią,
wyciągnijcie z nich konstruktywne wnioski.
Pozdrawiam serdecznie

4 komentarze:

  1. Jest przepiękny! Bez wątpienia masz talent. Duży.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jesteś jedyna , czasami mam podobnie: materiały leżą,pomysły są tylko jakoś nie mogę tego w całość ogarnąć i zacząć. Ale nić na siłę:)Czasami trzeba odpocząć i baterie naładować.
    Album wyszedł przecudowny! Wspaniały początek roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowo!
      Ech... z tym ładowaniem baterii to u mnie zupełnie nie działa, niestety... Ja mogę ładować baterie w nieskończoność, bo mam całkiem sporo innych ulubionych zajęć, częstokroć równoważnych ze scrapowaniem i z wielką lubością mogę im się oddawać całymi tygodniami :)
      Ja z tych, co muszą się przymusić, aby coś nowego powstało. Słowem, musi być krew, pot i łzy, nie da rady inaczej :)
      Pozdrawiam

      Usuń