Pamiętacie, jak na początku roku postawiłam sobie wyzwanie stworzenia w każdym miesiącu przynajmniej jednego LO? Powiem wam, że ciężko jest wytrwać w tym postanowieniu i już mam drobne zaległości, które staram się nadrabiać. Layouty wciąż są dla mnie formą wymagającą szczególnego zaangażowania, uwagi i wzbicia się na wyżyny kreatywności.
Dobieranie odpowiednich elementów, ustalanie kolorystyki, opracowanie kompozycji trwa u mnie bardzo długo. Bywa, że rozpoczęty projekt leży na warsztacie kilka dni, zanim zdecyduję się przykleić pierwsze elementy. W międzyczasie zajmuję się, rzecz jasna, innymi pracami, ale co jakiś czas zmieniam i poprawiam coś przy layoucie. Później zwlekam z ostatecznym wykończeniem, kręcę się przy pracy i kombinuję, co tu jeszcze dodać, czym okrasić, aby uzyskać pełnię. W pewnym momencie uznaję, że nic już więcej nie wymóżdżę, chociaż gdzieś w głębi niemal zawsze czuję jakiś niedosyt...
To już wiecie, czemu tak rzadko macie okazję zobaczyć na moim blogu LO. Ale dziś dostąpicie tej przyjemności. Od razu przyznaję, że skusił mnie moodboard, który znalazłam na blogu 7 Dots Studio i ogólny zamysł był taki, aby oprzeć się na nim w 80 procentach. Ale wyszło, jak wyszło... Kolorystyka ewoluowała w zupełnie nowym kierunku.
Dla weryfikacji - oto moodboard 7 DOTS STUDIO:
Do wykonania pracy wykorzystałam papiery i dodatki z kolekcji "Lost and Found". Zielonkawy papier "Lab Notes" zestawiłam z kontrastowym różem (wykorzystałam papier niewiadomego pochodzenia, być może służący do pakowania prezentów albo do decoupage?). Ten różowy papier jest czymś w rodzaju bibuły, więc pokryłam go gelmedium, aby ułatwić sobie pracę tuszami alkoholowymi, których użyłam do zrobienia zacieków.
Zdjęcia, które są jednymi z nielicznych, wykonanych w okresie mojego dzieciństwa, umieściłam na warstwowo ułożonych kartonikach, wyciętych z arkusza "Sticky Notes". Kompozycję ozdobiłam dość surowymi gałązkami, które są odbitkami różnych stempli (wiecie, że mam ogromną słabość do stempli?). Dodałam też kilka naklejek z napisami. Całość została obszyta zygzakowym ściegiem.
Fotografie przedstawiają mnie oraz moich braci, podczas zabawy w akrobacje, które były w swoim czasie naszą specjalnością. Myślę, że mogły być wykonane jakieś 30 lat temu. Czas mija i obecnie moja najmłodsza córka jest mniej więcej w tym wieku, w jakim ja byłam, gdy zrobiono te fotografie. Tak więc dbajcie o zachowanie podobnych pamiątek, gdyż jedynie one są naszym łącznikiem z przeszłością (nie licząc insta i fajsbuka, ale kto będzie miał siłę przekopać się przez trzydziestoletni materiał zgromadzony na tablicy??).
Fotografie przedstawiają mnie oraz moich braci, podczas zabawy w akrobacje, które były w swoim czasie naszą specjalnością. Myślę, że mogły być wykonane jakieś 30 lat temu. Czas mija i obecnie moja najmłodsza córka jest mniej więcej w tym wieku, w jakim ja byłam, gdy zrobiono te fotografie. Tak więc dbajcie o zachowanie podobnych pamiątek, gdyż jedynie one są naszym łącznikiem z przeszłością (nie licząc insta i fajsbuka, ale kto będzie miał siłę przekopać się przez trzydziestoletni materiał zgromadzony na tablicy??).
Taka fotografia jest dziełem sztuki sama w sobie. Uwielbiam czarnobiałe z naturalnymi oznakami zniszczenia a nie nałożonymi jako efekt. W Twojej "oprawie" jest już arcydziełem.
OdpowiedzUsuńBeautiful layout!
OdpowiedzUsuńso vintage but yet so bold! <3 Thank you for joining us at 7 Dots Studio.
OdpowiedzUsuńWonderful! magical, love it!!
OdpowiedzUsuńThank you for joining us at 7 Dots Studio.
So very beautiful! Thanks for playing along!
OdpowiedzUsuńSo beautiful work!
OdpowiedzUsuńThank you for joining as at 7 Dots Studio!