14 lipca 2017

Powrót z otchłani

Dziś pokażę Wam pracę dość szczególną. Jedną, której jakimś cudem udało się wydostać z wielkiej otchłani pudła pod tytułem "Niedokończone prace". Jestem pewna, że wielu z Was takie pudła posiada i przyzna, że trudno jest powrócić na warsztat pracom, które tam trafiły.


Retro album


dla którego zaświeciło łaskawie słońce, posiada dość długą historię. Baza powstała kilka lat temu podczas prowadzonych przeze mnie warsztatów, ale nigdy nie została odebrana przez uczestnika. Przeleżała trochę, w nadziei, że sobie ktoś przypomni. W końcu postanowiłam się za nią zabrać i do czegoś wykorzystać, bo pomimo niedoskonałości wykonania, szkoda mi ją było wyrzucić do śmieci. Poprawiłam to, co się dało poprawić i okleiłam karty papierem. Jednak brakowało mi pomysłu i album ponownie poszedł w odstawkę.


Jakoś dwa lata temu znów postanowiłam się za niego zabrać. Wycięłam mnóstwo elementów w stylu retro, trochę pokombinowałam z układem ozdób na stronach i wywołałam pasujące mniej więcej zdjęcia. Ale to, co zrobiłam dużo wcześniej, nijak się nie zgrywało z tym, co aktualnie miałam w głowie. Tak więc praca przychodziła mi z mozołem i szybko zniechęciłam się. Wkrótce też zapomniałam o kontynuacji swego dzieła.



Jakież było moje zdziwienie, gdy wczoraj ponownie odkopałam album i ujrzałam wklejone już zdjęcia i dodatki. Pomyślałam, że teraz, to już wóz albo przewóz - albo kończę ostatecznie, albo wywalam wszystko. Trochę żal tak wywalać zdjęcia, więc jednak się zmobilizowałam.



Wyszło, jak wyszło. Generalnie szału nie ma i miałam duże wątpliwości, czy powinnam w ogóle prezentować zdjęcia tego albumu na blogu. Gdybym teraz przystąpiła do pracy nad nim, z pewnością wyglądałby inaczej.
Jednak jakieś przeżycia się z nim wiążą, jest cząstką mojej scrapowej rzeczywistości, wiec uznałam, że bądź co bądź, chcę go mieć na blogu.

























Uff, dużo tego jest. Papier to różne kolekcje Primy. Okładkę zdobią metalowe dodatki (m.in.: motyl i stalówka)  z Retro Kraft Shop.

2 komentarze:

  1. Cudowny, Iwona! Zazdroszczę Ci i sama bym taki chciała mieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. i bardzo dobrze, że się niem pochwaliłaś, bo jest genialny!!! Piękny vintage'owy klimat:)

    OdpowiedzUsuń