9 grudnia 2015

Grudniownik 2015 - 4 grudnia

Bez kawy ani rusz. Tak jest w moim przypadku. Rano zwykle zabieram sobie kubek do łóżka i dopiero po wypiciu zawartości mogę jako tako funkcjonować. To zapewne uzależnienie, ale podobnie jak z pozostałymi, nie zamierzam z nim walczyć.

Czasem jednak zdarzają się dni, kiedy brak czasu na leniwe picie kawy w łóżku. I tak było właśnie 4 grudnia! Od rana trwało zwożenie stołów na niedzielny kiermasz, a w międzyczasie krótka narada w grupie "Damy radę!", która wzięła na siebie ogarnięcie przedsięwzięcia od strony organizacyjnej.
Wracając do domu wstąpiłam na bazar po kapustę na bigos. Taka jest tradycja kiermaszu, że częstujemy nim artystów prezentujących się na scenie oraz wolontariuszy, którzy się podczas imprezy udzielają. Tradycją stało się także to, że gotuję go ja :)


Po południu zajrzałam na wystawę do Galerii Oranżeria na wernisaż wystawy zdjęć Grażyny Hankiewicz (jeśli chcecie poznać szczegóły, to kliknijcie TUTAJ).

Wieczorem upiekłam na kolację pizzę z salami, a na zakończenie dnia wybrałyśmy się z jedną z moich córek na koncert zespołu Merkfolk. Jeśli lubicie ostre brzmienia, to być może Wam również się spodoba muzyka tej kapeli - "Topielica" (teledysk promujący płytę). Założyłam swoje najwyższe szpilki, aby mnie nie kusiło pójść i skakać pod sceną. Ale rzecz jasna, jak tylko weszłyśmy na salę i poczułam tę charakterystyczną dla koncertów rockowych atmosferę, stało się jasne, że prędzej się zabiję w tych szpilach, niż usiedzę spokojnie na miejscu ;)
Tak więc dzień był wyjątkowo aktywny i po kawę sięgałam dość często.



Jak widzicie, mój grudniownik to w dużej mierze napisy, literki, drobne elementy. Do ich przyklejania w moim przypadku najlepiej sprawdza się klej Magic z precyzyjną końcówką.
O wyzwaniu grudniownikowym oczywiście pamiętacie?

1 komentarz: