Czasem zdarza się dzień bardziej wyczerpujący od innych. Ale nie taki, w którym macie uczucie, jakby zwaliły się na Was wszystkie nieszczęścia tego świata. Po prostu taki, w którym jest d u ż o różnych obowiązków, spraw do załatwienia. Do jednych z nich jesteśmy zmuszeni sytuacją życiową, rodzinną, zawodową, inne z kolei nakładamy na siebie niejako dobrowolnie, jak wyzwania, z którymi pragniemy się zmierzyć.
I na koniec takiego dnia pojawia się u mnie taka refleksja - czy warto? Żyć w ciągłym pędzie? Wciąż dokładać sobie nowych zadań, generować z każdym z nich dodatkowe pokłady stresu? Być może dało by się żyć p r o ś c i e j, spokojniej, ograniczyć się do tego, co niezbędne. Być może było by to całkiem przyjemne życie. Być może. Lecz czy przypadkiem na koniec dnia nie pojawiłaby się refleksja typu - czy dziś udało się zrobić krok n a p r z ó d ?
Boję się zatrzymania, zamknięcia w bezpiecznym świecie dobrze znanych powinności, trwania w miejscu. Życie, w którym nie ma miejsca na nowe doświadczenia, wyprawy w nieznane, możliwość popełniania błędów, jest dla mnie niewiele warte. Więc nieustannie gdzieś tam czegoś szukam. A wieczorem, o matko!, znów padam ze zmęczenia. Ale wiem, że dziś jestem o krok, pół kroku dalej niż wczoraj. I nie przeraża mnie fakt, że jutro mniej więcej o szóstej zacznie się k o l e j n y, może mniej wyczerpujący d z i e ń.
To by było tyle tytułem wstępu, który ma niewiele wspólnego z prezentowanymi poniżej zdjęciami. A na nich ponownie motyw radzyńskiego pałacu, tym razem jako oprawa notesu. Zdobienie dość oszczędne, głównie dlatego, że stawiam na funkcjonalność - możliwość wrzucenia do torebki czy plecaka. Tylko, tak mi przyszło do głowy, czy ktoś w dobie tabletów, iPadów, smartfonów, nosi jeszcze przy sobie notes?
Boję się zatrzymania, zamknięcia w bezpiecznym świecie dobrze znanych powinności, trwania w miejscu. Życie, w którym nie ma miejsca na nowe doświadczenia, wyprawy w nieznane, możliwość popełniania błędów, jest dla mnie niewiele warte. Więc nieustannie gdzieś tam czegoś szukam. A wieczorem, o matko!, znów padam ze zmęczenia. Ale wiem, że dziś jestem o krok, pół kroku dalej niż wczoraj. I nie przeraża mnie fakt, że jutro mniej więcej o szóstej zacznie się k o l e j n y, może mniej wyczerpujący d z i e ń.
To by było tyle tytułem wstępu, który ma niewiele wspólnego z prezentowanymi poniżej zdjęciami. A na nich ponownie motyw radzyńskiego pałacu, tym razem jako oprawa notesu. Zdobienie dość oszczędne, głównie dlatego, że stawiam na funkcjonalność - możliwość wrzucenia do torebki czy plecaka. Tylko, tak mi przyszło do głowy, czy ktoś w dobie tabletów, iPadów, smartfonów, nosi jeszcze przy sobie notes?
śliczne, takie klimatyczne, lekko romantyczne.
OdpowiedzUsuńśliczny - romantyczny i delikatny :) a w odpowiedzi na pytanie - ja używam notesu :) i kilka moich znajomych też :)
OdpowiedzUsuń